Andrzej Gasiorowski
Wybrane materiały dotyczące osób decydujących oraz stosowanych procedur w eksterminacji Art-B w 1991 roku.
Jan Krzysztof Bielecki
Jan Krzysztof Bielecki – były Premer RP
________________________
Wywiad z Janem Krzysztofem Bieleckim
Książka: ONA – Za kulisami Trzeciej RP (2014)
“POTRZEBUJEMY JESZCZE CZASU”
Z Janem Krzysztofem Bieleckim, przewodniczącym Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów, byłym premierem RP, byłym prezesem zarządu PKO SA – rozmawia Zofia Wojtkowska.
• • •
Zofia Wojtkowska: Jako premier miał pan specjalne doświadczenia z tym „polskim kapitałem. Wlecze się za pana rządem do dziś. Nazywa się Art-B.
– Art-B nie rozwinął się dlatego, że myśmy rządzili. To my go najpierw operacyjnie, a potem wszelkimi innym środkami prawnymi zlikwidowaliśmy. Działalność Art-B oparła się na schemacie amerykańskim z czasów wielkiego kryzysu. „Szybujące czeki” szybciej krążyły niż informacja o nich. Pamiętam, jak odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne minister Milczanowski i śledczy próbowali nadążyć za tymi czekami i zrozumieć, na czym ten oscylator polega. Naprawdę chcieli ustalić, skąd to ruszyło, gdzie były te pierwsze pieniądze, które to uruchomiły. Gdzie była pierwsza pożyczka. I w końcu policja do tego doszła.
ZW: A kiedy pan się dowiedział, że istnieje coś takiego jak Art-B? łże z nimi będą kłopoty?
– Gdy byłem w Ursusie w lipcu 1991 roku, wiedziałem już, że to jest niebezpieczna grupa. Byłem zszokowany, kiedy zobaczyłem na sali Gąsiorowskiego. Jako eksperta ze strony załogi! Na dodatek jako jedyny był naprawdę zorientowany, co się tam dzieje. Byłem wściekły! Jakiś czas potem przyszedł do mnie Milczanowski i powiedział, że ma wystarczające dowody, żeby ich zamykać.
ZW: Tymczasem pozwoliliście im uciec. Dlaczego?
– Nie wiem.
ZW: Bo opłacali polityków? Również z KLD?
– Nie. To jest wykluczone. Gdyby nas finansowali, to by nie chodzili do Zaleskiego. Nie byłoby Telegrafu.
ZW: Dlaczego? Mogli płacić wszystkim. Gdy rządy się zmieniają jak w kalejdoskopie, to jest pewnie najlepsza metoda na przetrwanie.
– Musiałbym coś o tym wiedzieć. (Donald) Tusk by mi powiedział. Nie płacili!
Pościg za Art-B
Fragmenty książki “Kto się boi Art-B” – T.Rudomino i A.Kwiatkowskiej (1996)
Pościg za prezesami rozpoczął się niemal natychmiast po ich wyjeździe. Już 16 sierpnia 1991 r, a więc na dzień przed przedstawieniem zarzutów prezesowi Art B, ówczesny szef UOP Andrzej Milczanowski, wiceminister finansów Stefan Kawalec i Robert Koński z tegoż ministerstwa na polecenie premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego i wicepremiera Leszka Balcerowicza, spotkali się z ambasadorem USA Thomasem Simonsem, oraz przedstawicielami CIA – Billem Noryille z sekcji politycznej ambasady i Jackiem Spilsbury z sekcji ekonomicznej. Rozmawiano o sprawie Art B.
Poufna notatka z tego spotkania, ujawniona w 1992 r. przez polską prasę, głosiła „ministrowie zwrócili się do ambasadora o pomoc w uzyskaniu ekspertów amerykańskich, którzy pomogliby w zlokalizowaniu środków Art B, w ich zablokowaniu i odzyskaniu”. Polski rząd o pomoc w ściganiu „aferzystów” prosił także Brytyjczyków (MI6) i Izrael (Mossad).
Ambasador Simons nie palił się do spełnienia prośby polskich urzędników. Uznał, że sprawa jest wyjątkowo delikatna i zaangażowanie USA musi być poważnie rozważone. Polscy urzędnicy jednak nie rezygnowali.
29 sierpnia odbyło się kolejne spotkanie, tyle że już „drugiego garnituru”. Ze strony polskiej uczestniczyli w nim naczelnik wydziału śledczego UOP Adam Dębiec, dyrektor departamentu Ministerstwa Finansów Sławomir Sikora wraz z wicedyrektorem Jackiem Biernackim. Amerykanów reprezentowali Jack Spilsbury oraz drugisekretarz ambasady USA T. Brennan. CIA do tematu Art B wprawdzie przygotowali się bardzo dokładnie, ale orzekli, że w sprawę oficjalne mieszać się nie będą i UOP powinien wykorzystać swoje bezpośrednie kontakty w Stanach.
Stefan Kawalec
Gazeta Wyborcza: 05.05.1993 – wywiad z Ewą Szemplińską
Stefan Kawalec – były Wiceminister Finansów
O Stefanie Kawalcu: “Był doskonały w sztabie kryzysowym Art-B. Kategorycznie odrzucał wszelkie możliwości porozumienia z Bagsikiem i Gąsiorowskim przez granice (z Izraelem), i cały czas współpracował z NBP, choć w gruncie rzeczy nie musiał tego robić”
WSI
Wojskowe Służby Informacyjne
wSieci: Witold Gadowski – Mundur z niejedną plamą (2014)
Były szef delegatury WSI w Krakowie: “Gdy oni nam wywlekli FOZZ, to przecież nie mogli się spodziewać, że pozostaniemy bierni. Walnęliśmy ich Art-B!
Prokurator Kazimierz Radomski
________________________
Fragmenty książki “Kto się boi Art-B”
Tomasz Rudomino i Anna Kwiatkowska (1996)
• • •
Na efektywniejsze posunięcia w Art B. W tym czasie w działania spółki także gospodarcze ingerowała m.in. prokuratura. Już w pierwszych dniach po pacyfikacji biur Art B zabezpieczyła jej konta bankowe. Wszystkie transakcje odbywały się pod czujnym okiem organów ścigania.
– Dochodziło do paradoksów, że do mnie dzwoniono i pytano co zrobić z towarem, który stoi na granicy i może sią zepsuć. Ode mnie oczekiwano decyzji – mówił w nieoficjalnej rozmowie prowadzący wówczas śledztwo prokurator Kazimierz Radomski. Nie ukrywał, że decyzje takie podejmował. Np. dotyczące transportu wołowiny jadącego za pośrednictwem Art B z Polski na Ukrainę. Tam mięso miało być przerobione na puszki i wyeksportowane (także za pośrednictwem polskiej spółki) do Polski i na zachód.
– Tą metodą część naszych kontraktów przejęła firma kuzyna pana prokuratora – twierdzi Andrzej Gąsiorowski.
– Nie było innego wyjścia, musiałem podejmować decyzje gospodarcze, bo inaczej straty w Art B byłyby jeszcze większe – tłumaczył nam prok. Radomski. Jego zdaniem konta spółki musiały być zablokowane z powodu trwających czynności śledczych. Do nich potrzebne były dokumenty spółki, także kontrakty, listy wierzycieli i współpracowników, które dla odmiany utknęły prawdopodobnie w biurkach UOP. Każdy krok nowego kierownictwa Art B był ponadto pilnie kontrolowany przez doraźnie powołany nieformalny komitet składający się z przedstawicieli NBP, BHK, UOP, prokuratury i ministerstwa finansów. – To było konieczne, bo w grę wchodziły kwoty budżetowe – twierdzi ówczesny wiceminister finansów Stefan Kawalec. – To było bezprawne i szkodliwe dla Art B. To był po prostu komitet inkwizycyjny, którego jedynym zadaniem, osiągniętym z resztą było wyeliminowanie firmy z rynku. Zabranie dokumentów spowodowało bezśladowe rozkradanie naszej firmy. – mówi Andrzej Gąsiorowski.
– W sprawie Art B od samego początku były podejmowane decyzje sprzeczne z prawem. Komisja złożona z przedstawicieli rządu i służb specjalnych nie miała żadnego prawnego umocowania. Jedynymi instrumentami jakimi powinny posługiwać się organa państwowe były kodeksy cywilny karny i bankowy oraz procedury uregulowane w kodeksie postępowania karnego, kodeksie postępowania cywilnego i prawie bankowym. Żaden przepis nie przewidywał utworzenia takiego tworu, jak specjalna komisja – mówi mec. Mirosław Brych ówczesny pełnomocnik prezesów Art B. Komitet i prokuratura podejmowały więc decyzje, które chocby w kodeksie handlowym są zastrzeżone dla statutowych władz spółki.
– Nie miałem swobody działania. Zaproponowałem program, który powodował, że w ciągu 5 lat spółka bez trudu mogła wyjść z finansowych opresji. Spłacić dług i odsetki. Posiadała przecież potężne depozyty w bankach, rozpoczęte kontrakty i przede wszystkim kontakty na całym świecie. Warunkiem było odblokowanie kont spółki i wyciszenie nieprawdopodobnej nagonki jaka została rozpętana przeciwko Art B i umożliwienie jej działania. Co można zrobić kiedy się ma zablokowane konta i nie ma sią dostępu do gotówki na bieżącą działalność spółki, kiedy z firmy nie wychodzą kontrolerzy izby skarbowej, banku, funkcjonriusze UOP. Za błędy właścicieli nie może odpowiadać firma. Po to by nie narazić się na podejrzenia i zapewnić organom państwa kontrolę nad tym co dzieje sią w spółce zaproponowałem by w Radzie Nadzorczej art B zasiedli przedstawiciele NBP i ministerstwa finansów. Ta propozycja została odrzucona. Zadziwiająco szybko spisano na straty 400 mln USD. – mówi Aleksander Gawronik.
WPROST: Rozmowa Katarzyny Nazarewicz z prokuratorem Kazimierzem Radomskim w obecności prokuratora Sławomira Luksa
Categories: Art-B
Niezwykła historia, nietuzinkowi ludzie (p. Bagsik, p. Gąsiorowski), bardzo przyzwoity film. Z najwieksza zazdrością patrzę na zgromadzony zbiór malarstwa.
I bez zazdrości na świat wokół Was wówczas.
Trzymam kciuki. Powodzenia.