Art-B

Gazeta Wrocławska: wywiad z Andrzejem Gasiorowskim


Marcin Rybak (30.09.2011)
Wywiad z Andrzejem Gąsiorowskim

Gazeta Wrocławska: Czym była firma Art B?

Andrzej Gąsiorowski: Pod koniec 1990 roku, a więc już w drugim roku swojej działalności – firma Art B posiadała majątek wartości 120 milionów dolarów USA.. Wypracowywała 30 milionów dolarów zysku netto. Zapłaciliśmy 12 milionów dolarów podatku dochodowego. Firma była podzielona na jedenaście doskonale zorganizowanych kadrowo i strukturalnie niezależnych departamentów. Zatrudnialiśmy setki najwyższej klasy fachowców i menadżerów.  W maju 1991 Art B zapłaciło fabryce ‘Ursus’ 35 milionów dolarów za 6 tys. sztuk ciągników, ratując potęzny zakład od bankructwa. Przekazane pieniadze pokryły zaległe wypłaty pensjji dla kilkudziesięciu tysięcy pracowników “Ursusa’.
W dniu mojego wyjazdu z Polski czyli w sierpniu 1991 spółka Art B miała długoterminowe lokaty bankowe (w tym 65 milionów USD w banku PKO BP. Byly listy gwarancyjne (w tym 280 mln USD z PKO BP), fundusze powiernicze. Różni kontrachenci byli nam winni setki milionów dolarów. Nadwyżki gotówki na lokatach bankowych to w przeliczeniu 380 milionów USD). Większościowe udziały w w 125 firmach w kraju. Do tego setki firm za granicą. Zatrudniające klilkanaście tysięcy pracowników. W firmie pozostało na stanie ponad 100 tys. magnetowidów, 60 tys. telewizorów, 13 tys. lodówek, 7 tys traktorów ‘Ursus’, kilkanaście doskonale funkcjonujących zakładów przemysłowych, kilkanaście samolotów i  helikopterów, setki samochodów, 17 nowocześnie wyposażonych biura w całym kraju, setki hektarów nieruchości.

GW:   Skąd w tak krótkim czasie udało się Wam osiągnąć tak wielki biznesowy sukces? I czy to na pewno sukces?

AG: W tym czasie w Polsce wprowadzono oprocentowanie na lokatach w walucie krajowej w wysokości 30% na miesiąc (czyli ponad kilkaset procent w skali roku). Oprocentowanie w walucie obcej pozostało na normalnym poziomie rynków światowych (6-8% rocznie). Po zamianie 1 mill USD na złotówki, ulokowaniu ich na roczniej lokacie w polskim banku, można było uruchomić akredytywę w wysokości ponad 6 mill USD z terminem płatności za rok, potwierdzoną w banku amerykańskim na dostawę towaru z Korei. Po miesiącu towar z Korei docierał do Polski. Sprzedano go po cenie dumpingowej za 5 mill USD. Uzyskane środki w trzecim miesiącu zdeponowano na roczną lokatę, która pozwoliła na uruchomienie akredytywy w wysokości 30 mill USD za towar z Korei. Tym sposobem w ciągu dwunastu miesięcy możliwym było uruchomienie importu na pułapie 300 milionów dolarów, sprzedając towar po cenach znacznie niższych niż ich wartość rynkowa, by uzyskać maksymalnie szybki obrót kapitałem. W tym czasie Art-B spowadziło z samego Goldstara ponad 300 tys telewizorów, 500 tys wideo, kilkaset tysiecy kuchenek mikrofalowych, lodowek, kamer. Ich sprzedażą w kraju zajmowało się ponad 200 firm stworzonych przez Art-B. Taki był początek. Później Art-B prowadziła rozległe operacje handlowe oraz finansowe. Niektóre, z nich przynosiły zyski przekraczające tysiąc procent w skali roku.
GW:   Materiały, które znaleźć można w dokumentach sądowych spółki Art B., wskazują, że zostawiliście w Polsce firmy  pozbawione majątku i gotówki. Na koniec sierpnia 1991 – czyli już po wyjeździe z Polski Pana i Pana wspólnika – spółce wyliczono 142 miliardy starych złotych strat.  W 1990 roku wspólnicy Art B. uchwalili podniesienie kapitałów spółki o 120 miliardów ówczesnych złotych. Firma “na papierze” rzeczywiście wyglądała imponująco. Ale pieniądze – a wiemy to z lektury sądowych dokumentów – nigdy nie zostały wpłacone.
AG: Jak wynika z akt sądowych nasz wyjazd z kraju i przekazanie Art-B nastąpiła w sierpniu 1991. Bilans otwarcia likwidacji Art-B został zatwierdzony dopiery w połowie 1993 roku. Dokumenty na podstawie których można by było zrobić bilans Art-B zabezpieczyła prokuratura i  służby specjalne. Proces ich zwracania nowym zarządcom spółki trwał kilka lat. We wszystkie posunięcia gospodarcze nowego zarządu Art-B ingerował nieformalny komitet nie mający żadnego prawnego umocowania, składający się z przedstawicieli rządu, NBP, BHK, służb specjalnych, prokuratury i ministerstwa finansów pod kierownictwem prokuratora Kazimierza Radomskiego, oraz ówczesnego wiceministra finansów Stefana Kawalca. Żaden przepis kodeksu cywilnego, karnego, czy też bankowego nie przewidywał utworzenia takiego tworu.
Tak więc najpierw liczeniem majątku Art B zajęła się prokuratura. Pracujący na jej potrzeby biegli nie rozliczyli Art B do 1 sierpnia 1991 r. czyli do dnia mojego wyjazdu, ale za cały 1991 r. Dokonali ekspertyzy, z której jednoznacznie wynikało, że w 1991 r. spółka wykazała stratę 1.576 mld zł (157 mill USD). Jej podstawowym nośnikiem były … odsetki naliczone za debet Art-B przez nowego właściciela Art-B – przez Bank Handlowo Kredytowy na rzecz samego siebie w kwocie 1.528 mld (150 mill USD). Innymi słowy: BHK posiadało całość Art-B, ale naliczało karne odsetki za cały debet jaki Art-B była winna do BHK. I tą kwotę zapisano jako ‘strata’. Aktywa Art-B oceniono na 3,850 mld zł (380 mill USD).
Ze sporządzeniem bilansu Art B miał kłopoty także likwidator. Choć decyzję o likwidacji Art B podjęto 4 stycznia 1992 r. dopiero w połowie czerwca ogłoszono, że został sporządzony tzw bilans otwarcia – zamknięcia. Rzecznik likwidatora przyznał, że ten bilans sporządzono na podstawie ok 30 – 40 proc dokumentów finansowych spółki.
Jeszcze inne wyliczenie strat i zysków z Art B przedstawili biegli rewidenci z niezależnego przedsiębiorstwa usługowego „Rawika”, w 1993 r. Korzystny dla spółki, raport z badania sprawozdania finansowego firmy w ogóle nie został wzięty pod uwagę gdyż … był nie w smak prokuratorowi Kazimierzowi Radomskiemu. W grudniu 1993 r. w oficjalnym piśmie do likwidatora Art-B Jerzego Cyrana nakazał „skorygowanie raportu”. Cóż tak zaniepokoiło prokuratora? Biegli rewidenci stwierdzili, że „nie wyjaśniono nadwyżek w kwocie 3,7 bln zł (370 mill USD) powstałych na rachunkach bankowych jednostek spółki”, oraz że „nie wyjaśniono również wykazanego w sprawozdaniu niedoboru w kwocie 3,8 bln zł (380 mill USD) powstałego w wyniku rachunku przedstawionego przez BHK w Katowicach”. Ponadto stwierdzono brak dużej części ksiąg finansowych Art-B.
O ile rewidenci, dysponujący wiedzą ekonomiczną i finansową, po analizie dokumentów spółki mieli wątpliwości, o tyle specjalista od prawa karnego prokurator Radomski ich nie miał. Autorytatywnie stwierdził, że: „Uznanie kwoty 3,7 bln (370 mill USD) za nadwyżkę jest błędne. Nakazał likwidatorowi Cyranowi „Zobligowanie PU „Rawika” do odpowiedniej merytorycznej korekty raportu z badania sprawozdania finansowego spółki za rok 1991 r. i przekazanie Prokuraturze wyniku przeprowadzonych prac”. Z tytułu pisma wynika, że ocena raportu ma zostać sporządzona „dla potrzeb śledztwa”. Zaproponowany przez rewidentów sposób rozliczenia Art B i skorygowania jego bilansu tym potrzebom nie odpowiadał. Pytania likwidatora wynikające z wniosków biegłych rewidentów prokurator uznał za “nietaktowne i nie zasługujące na merytoryczną odpowiedź.”
Rodzi się tu proste pytanie – czy bilans miał pasować do koncepcji śledztwa w sprawie Art-B, czy śledztwo powinno być podporządkowane koncepcji ekonomicznej wynikającej z bilansu
GW:  Jednak wówczas – zaraz po Waszym wyjeździe z Polski – traktowano Art B. jak firmę prowadzoną przez oszustów. Największym przestępstwem miało być wyprowadzenie z bankowego systemu gigantycznych pieniedzy. A sposób na ów megaprzekret to tzw. oscylator. Mieliście znaleźć lukę w ówczesnym systemie bankowym. Dzięki niej ta sama kwota pieniędzy przez krótki czas znajdowała się na różnych rachunkach w różnych bankach i we wszystkich  w tym samym czasie dopisywane były do niej odsetki.  Przy operacjach na kwotach, jakie Pani wymienił, były to gigantyczne pieniądzach.
AG: W czerwcu 1991 na łamach ‘Gazety Bankowej’ ujawniłem publicznie dokładny mechanizm oraz istotę funkcjonowania ‘Oscylatora’.  Żadna z zainteresowanych tą tematyką stron, w tym prokuratura, bankowcy, prawnicy nie wnosili wtedy jakichkolwiek zastrzeżeń co do legalności tej operacji. W czerwcu 1991 na żądanie Macieja Zalewskiego – ówczesnego Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Wałęsy – przekazałem całość materiału operacyjnego dotyczącego koncepcji i istoty działania ‘Oscylatora’. Według oświadczeń samego Macieja Zalewskiego – całość materiału została przedstawiona do zatwierdzenia kierownictwu partii PC (Porozumiena Centrum) – Jarosławowi i Lechowi Kaczyńskiemu. Po zapoznaniu sie z materiałami nie tylko nie zgłoszono żadnych zastrzeżeń co do legalności działania ‘Oscylatora’, lecz wręcz zaproponowano mi finansowanie partii PC poprzez spółkę ‘Telegraf’ z wykorzystaniem środkow wygenerowanych właśnie za pomocą mechanizmu wielokrotnego oprocentowania przy pomocy ‘Oscylatora’.
GW: Dziś te rewelacje są trudne do rzetelnej weryfikacji. Niezależnie jednak od tego czy to prawda czy nie i czy są na to dowody to trudno uznać Lecha i Jarosława Kaczyńskich za autorytety w sprawach skomplikowanych operacji finansowych. Ś.P. prof. Lech Kaczyński był specjalistą od prawa pracy. A Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno mówił w wywiadach, że nie ma swojego prywatnego konta w banku.
AG: Wręcz przeciwnie. Nie są to żadne rewelacje, i wcale nietrudne do rzetelnej weryfikacji. Swoją wiedzę czerpię z jaknajbardziej jawnych i wiarygodnych źródeł – z osobistych wypowiedzi samego Macieja Zalewskiego oraz ś.p. Lecha i Jarosława Kaczyńskiego. Wywiad Zalewskiego z Anną Bikont i Jerzym Jachiczem czytało na łamach ‘Gazety Wyborzcej’ milony polskich czytelników. Ponadto w styczniu 1992 Zalewski przedstawił Sejmowi RP na ręce Pana Marszałka Wiesława Chrzanowskiego i Pani Olgi Krzyżanowskiej komplet pism zawierających obszerne informacje o faktach opisanych powyżej celem zapoznania się z ich treścią przez WSZYSTKICH posłów, włączając w to ś.p. Lecha i Jarosława Kaczyńskiego, jak również ówczesnego wodza narodu polskiego – laureata Nagrody Nobla – prezydenta Lecha Walęsę. Jarosław Kaczyński, doktor prawa – twiedzi iż jest nie tylko doskonałym ekspertem w bardziej skomplikowanych finansowo kwestiach wejścia Polski do strefy Euro, ale że jest najbardziej kompetentną osobą w kraju do zarządzania całą gospodarką narodową jako premier, czy też kandydat na prezydenta. Ś.p. Lech Kaczyński, prawnik, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Gdańskiego, to były prezes Najwyższej Izby Kontroli, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny RP, były prezydent RP… Posądzanie ich o brak jakichkolwiek intelektualnych zdolności do stwierdzenia zasady legalności jednej prostej operacji finansowej  jaką był ‘Oscylator’ byłoby głębokim nietaktem zarówno w stosunku do nich samych, jak i do wielomilionowej rzeszy darzących ich bezgranicznym zaufaniem wyborców.

GW: Czyli – Pana zdaniem – “oscylator” był zgodny z prawem?

 AG: W 1992 roku działając pod presją Kancelarii Prezydenta RP, prokurator postawł mi zarzut ‘wyłudzenia z systemu bankowego’ za pomocą ‘Oscylatora’ równowartość ponad 400 milionów dolarów. Pzekomo naraziłem tenże “system bankowy” na stratę. Nie jakikolwiek konkretny bank – ale ‘system bankowy’. Według polskiego prawa ‘system bankowy’ nie posiada osobowości prawnej, więc nie może być narażony na stratę. Poza tym do dziś ani jeden bank, wliczając w to NBP, nie wniosł jakichkolwiek roszczeń w stosunku do poniesionych strat. Choć w rzeczywistości zysk osiągnięty z ‘Oscylatora’ wynosił tylko 10 milionów USD. Wszystkie ekspertyzy dokonane na zlecenie prokuratora zawarte w materiale dowodowym jednoznacznie stwierdzały, iż ‘Oscylator’ nie jest operacją sprzeczną z istniejącym prawem.

GW: Prokuratura ściga jednak Pana nie tylko za “oscylator”…..

AG: Postawiono mi zarzut o czyn z art. 203 dawnego kodeksu karnego. Miałem, jako wiceprezes spółki Art. B i jej współwłaściciel, narazić własną firmę na straty w wartości kilkudziesięciu milionów złotych. Pieniądze, o których przywłaszczenie jestem oskarżony, de facto wiele lat temu zostały zwrócone poprzez Art-B do Skarbu Państwa. Poza tym w sierpniu 2011 roku czyn ten już nie jest już przestepstwem bo zmieniły się przepisy karne. Ten zarzut prokuratura powinna więc umorzyć.  Tymczasem wciąż ścigają mnie międzynarodowym listem gończym. Jednym z kolejnych zarzutów była operacja zakupu dużej ilości wartościowych obrazów po rzekomo zawyżonej cenie. A przecież zakupu obrazów  dokonano na publicznej aukcji za niecałe 6 milionów dolarów, przy aktywnym udziale innych konkurentów. Próbowali kupić te same obrazy proponując podobne ceny. Wiele lat później ceny obrazów wzrosły. Niespieniężona część kolekcji znajduje się w Muzeum Narodowym. Zarzut rzekomego popełnienia przestępstwa pozostał do dziś.

GW: Gdyby sąd i prokuratura pozwoliły Panu przyjechać do Polski czy prowadziłby Pan u nas jakąś firmę? W jakiej branży?

AG:  Póki co pozostaje kwestja rozliczenia likwidacji Art-B i ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności osób lub instytucji za narażenie spółki na straty wielkiej wartości. Dwadzieścia lat temu podpisaliśmy z Bogusławem Bagsikiem umowę zastawną z Bankiem Handlowo Kredytowym Należące do nas akcje firmy Art-B zostały przekazane temu bankowi w zastaw na poczet spłat długów spółki w stosunku do banku. To zadłużenie wynosiło wtedy równowartość 420 milionów dolarów. Po dokonaniu takiej spłaty, akcje firmy Art-B automatycznie powinny zostać przekazane jej pierwotnym właścicielom, czyli Bogusławowi Bagsikowi oraz mnie. Wraz z nadwyżką gotówki i innych aktywów. Bank Handlowo–Kredytowy, dodajmy, dawno zlikwidowano. Jego nowym właścicielem został Narodowy Bank Polski.

GW: Skoro Art B. byla w tak fantastycznej kondycji to dlaczego Bank Handlowo – Kredytowy upadł?  Panuje powszechne przekonanie, ze to właśnie pod ciężarem Waszych (czyli spółki Art B) – długów.

AG: Tak. To prawda. Panuje takie powszechne przekonanie. Jest to wynikiem konsektwentnej kampanii kłamstw i dezinformacji na łamach polskich mediów ze strony likwidatorów Art-B, wspomagane inspiracją członków owego nieformalnego komitetu do spraw Art-B. Likwidator Cyran tradycyjnie w sądach składa, i to w dodatku pod przysięgą tego typu oświadczenia, iż zarówno Art-B, jak i Bank Handlowo Kredytowy został doprowadony do ruiny i bankructwa. W rzeczywistości po naszym wyjeździe Bank Handlowo Kredytowy otrzymał od NBP kredyt refinansowy, następnie jego akcje zostały przejęte przez NBP, a sam bank został poddany likwidacji przez NBP. Jego głównym i jedynym majątkiem stały się akcje firmy Art-B. Bank BHK był już trupem zanim Art-B wprowadziło tam swoje operacje. Również nigdy nie ogłoszono upadłości firmy Art-B. Zostało wszczęte postępowanie likwidacyjne Art-B, które trwa już ponad 20 lat.

GW: Czy Pana zdaniem, całe zadłużenie Art B. zostało już spłacone?

AG: W 1992 roku rozpoczęto likwidację spółki Art-B. Nasza firma działała dwa lata a jej likwidacja trwa już dwadzieścia, z perspektywą na dalsze dziesięciolecia.  Cały zespół likwidatorów – w ciągu minionych dwudziestu lat – konsekwentnie wykazywał się minimalizmem w działaniu, dbając jedynie o zabezpieczenia sobie nieograniczonego źródła osobistych dochodów. Na przykład poprzez udzielanie sobie potężnych pożyczek z majątku spółki. Głównym ich działaniem było wykazywanie ogromnych strat firmy. Tymczasem likwidatorzy, przez swoje ewidentne zaniedbania i nonszalancję, wielokrotnie zmarnowali możliwość odzyskania kilkuset milionów złotych, narażając w ten sposób Skarb Państwa na ogromne straty. Można odnieść wrażenie, że odczuwali coś w rodzaju moralnego immunitetu. Jako likwidatorzy “zagrabionego społeczeństwu” majątku.

GW: Tymczasem likwidator Art B. mówi nam – choćby o tym, ze od lat toczy się w Izraelu proces, w którym styara się odzyskać dla spółki 43, 3 mln dolarów. Czy – Pana zdaniem – te pieniądze Art B. się należą? I czy jest szansa na ich szybkie odzyskanie?

AG: Likwidator Art-B starający się odzyskać 43 mln? Chyba chodzi tu o sprawę związaną z firmą PAZ. Firma PAZ to strategiczne przedsiębiorstwo naftowe Izraela z rocznym obrotem ponad 1 mld USD, kontrolujące ok. 60% izraelskiego rynku paliwowego. W marcu 1991 za 85 mill USD za pieniędze Art-B zakupiono (Bagsik i Gąsiorowski) pakiet 50% akcji firmy PAZ. Po wybuchu tzw. ‘afery’ Art-B, adwokat Elyahu Miron – pełnomocnik rodziny Libermanów, izraelskich właścicieli Pazu spotkał się w marcu 1992 r. z przedstawicielami polskiego ministerstwa finansów, NBP, prokuratury BHK w likwidacji i Art B, z propozycją aby Art-B podjęło decyzję o skierowaniu do sądu w Izraelu pozwu przeciwko Bagsikowi i Gąsiorowskiemu o zwrot kwoty zapłaconej za akcje PAZu. Uczestnicy konwentylku ustalili też, że Art B będzie reprezentował….. adwokat Eliahu Miron. Jego wynagrodzenie miało wynieść 15 proc od odzyskanych dla likwidatora pieniędzy. W sierpniu 1993 Bagsik i Gąsiorowski skierowali na ręce Dyrektora Departamentu Prawnego NBP Janusza Krzyżewskiego propozycję przekazania pakietu akcji PAZ w powiernictwo NBP, celem zabezpieczenia spłaty naszych ewentualnych zobowiązań z zysków jakie osiągała firma PAZ. Podobne pismo skierowaliśmy we wrześniu 1993 do prezydenta Lecha Wałęsy. W odpowiedzi pismem z pażdziernika 1993 Sławomir Michalak, Dyrektor Gabinetu Prezesa NBP, w imieniu Prezes Hanny Gronkiewicz-Walz oznajmił, iż za wiedzą NBP firma Art-B zawarła już wcześniej umowę z Libermanem na mocy której Art-B po ewentualne wygranej w procesie zobowiązało się do odsprzedaży akcji PAZ za jedyne 75 mill USD, odzucając naszą propozycję. Likwidator Art-B podpisując tego typu umowę nie przeprowadził żadnego audytu firmy PAZ. W tym czasie realna wartość akcji tej firmy wynosiła już 600 mill USD. W styczniu 1996 podpisaliśmy porozumienie ugodowe, na mocy którego w wyniku sprzedaży Libermanom akcji PAZu kwota 75 mill USD + 5 mill USD odsetek została przekazana przez Art-B do NBP. Liberman po zakupie naszych akcji, odsprzedał natychmiast pakiet 30% za 100 mill USD.
Przy akceptacji NBP, została podpisana umowa u mojej współpracy z Art-B, na mocy ktorej ja oraz Meir Bar zobowiązałem się przekazać całość informacji dotyczących podmiotów lub osób bedących w posiadaniu środków z majątku Art-B które nie zostały zwrócone do firmy. Wart-B zobowiązało się do wszczęcia procesów przeciw wskaznym dłużnikom Art-B, oraz do przekazania nam (ja + Meir Bar) 50% odzyskanych w wyniku procesów sum. Bagsik, przybywający w tym czasie w areszcie w Zurichu, odmówił współudziału.
Zgodnie z umową przekazałem dokumentację potwierdzającą jednoznacznie fakt oszukania Art-B oraz NBP przez…… właścicieli PAZu. Na bazie tych dokumentów likwidator Art-B w 1997 wystąpił na drogę prawną z roszczeniami przeciwko Libermanom – właścicielom PAZu o kwotę 16 mill USD. Ustalono też, że Art B za 15% honorarium od odzyskanych kwot będzie reprezentował….. adwokat Miron. W wyniku wieloletniego procesu w zeszłym roku właściciele PAZu zostali skazani na zapłacenie tej kwotu. Obecnie toczy się rozprawa w kwestii wyliczenia realnej sumy do zapłaty z uwzględnieniem odsetek za wszystkie lata, plus koszty procesu, jak się przypuszcza w całości około 43 mill USD. Sprawa może potrwać jeszcze kilka lat. Podobnie jak likwidacja Art-B.
Dziś wartość PAZu wynosi ponad 1 miliard USD. Dzięki tej transakcji z likwidatorem Art-B właściciel Pazu stał się jednym z najbogatszych ludzi w Izraelu. A polski Skarb Państwa stracił ponad 500 mill USD.

Categories: Art-B, Interviews

Leave a Reply