Art-B

Ścigani: Jak działał oscylator

c59bcigani-front-okc582adki-300-dpi.jpgFragmenty z książki Scigani  – rozmowa Piotra Pytlakowskiego z Bogusławem Bagsikiem i Andrzejem Gąsiorowskim” (2015)

Wasze problemy spowodował słynny oscylator. Co to jest i jak działa?

Oscylator generalnie rzecz biorąc jest pojęciem z fizyki jądrowej, polega to na tym, że pewien kwant energii oscyluje między dwoma stanami energetycznymi. W kontekście operacji finansowej wprowadzonej przez Bogusia jest to kryptonim nadany przeze mnie. Chodzi o to, że jedna i ta sama kwota pieniędzy obraca się między jakimiś dwoma elementami w podmiotach systemu bankowego celem wytworzenia przyrostu kapitału w istniejącym systemie finansowym. Na łamach Gazety Bankowej 30 czerwca 1991 r. prowokacyjnie i drobiazgowo objaśniłem dziennikarzom zasady działania oscylatora, który nazywałem „arbitrażem finansowym”. Oscylator Art-B był znany kancelarii Prezydenta RP, premierowi, NBP, Ministerstwu Finansów, Urzędowi Skarbowemu, Najwyższej Izbie Kontroli, wszystkim bankom. Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, w tamtym czasie ponad piętnaście tysięcy podmiotów gospodarczych lub osób fizycznych płaciło podatek dochodowy do Urzędu Skarbowego od zysku z oscylatora. Art-B zapłaciło z tego tytułu podatek w wysokości 7 milionów złotych. Później likwidator Art-B bezskutecznie procesował się z Urzędem skarbowym o zwrot tej kwoty. Skarb Państwa stwierdził ze transakcja była legalna, więc podatki zostały pobrane prawidłowo. Podatek był zaksięgowany w Art-B. W owym czasie aż 14 kontrolerów, którzy przychodzili z różnych instytucji od NIK poczynając na izbach skarbowych kończąc nie znalazło żadnych nieprawidłowości w finansowej działalności Art-B. Oscylator był zgodny z obowiązującym prawem. Nikt nigdy nie wydał przepisów, które ograniczałyby działania oscylatora. Nie ma ani jednego kraju na świecie włączając w Polskę gdzie operacja oscylatora byłby określona jako sprzeczna z prawem. Cała ta afera wokół oscylatora jest to wytwór socjotechniki konsekwentnie i precyzyjnie realizowanej na potrzeby osób decyzyjnych.

Dlaczego sięgnęliście po oscylator?

Musieliśmy tę operację wprowadzić w życie z powodów zatorów płatniczych. W tamtym czasie 40 procent miesięcznego oprocentowania na walucie krajowej powodowało paraliż rozliczeniowy. Banki twierdziły, że  to konieczne z obiektywnych przyczyn. Dyliżansem można było te czeki dowieźć szybciej, niż bank był gotów do wypłaty. Trzeba było czekać przynajmniej miesiąc na realizację czeku. To powodowało ogromne zatory. Banki zamiast od razu realizować wypłatę gotówki, przekazywały ją „piętro wyżej” – na wyżej oprocentowane konta w centrali, a centrale na jeszcze wyższe piętra piramidy usług finansowych. Miesiąc przetrzymania środków dawał bankom kolosalne korzyści. W związku z tym należało stworzyć jakiś mechanizm, który by udrożnił płynność, no i tym mechanizmem był właśnie oscylator. Korzystnym aspektem wybuchu „afery” Art-B wokół oscylatora była natychmiastowa zmiana procedur bankowych

Powie mi Pan wreszcie jak działał?

W przypadku operacji zastosowanej przez Art-B było to 70 banków, w których Art-B miało swoje konta w sytuacji gdzie oprocentowanie depozytów dochodziło do 40% w skali miesiąca. Kiedy do banku pierwszego została wprowadzona gotówka z Art-B w tym banku można było na drugi dzień po zaksięgowaniu tej gotówki na naszym koncie wziąć czek bankowy mający pokrycie w gotówce i zdeponować go gdziekolwiek byśmy chcieli, załóżmy, że w banku numer Dwa. Tam nasz czek księgowano jako gotówkę, nie czekając, aż z banku pierwszego ta gotówka przyjdzie. Czek ma wartość gotówki, bo jest zabezpieczony pieniądzem i w związku z tym w trzecim dniu mamy prawo wziąć z banku numer Dwa czek gotówkowy potwierdzony i zdeponować w banku numer Trzy.

I wszystkie te banki musiały płacić odsetki za zdeponowane te same czeki?

Czek nie może być „ten sam”. Media wykreowały błędne pojęcia: „podwójnie oprocentowane czeki, lub jeszcze gorzej „podwójnie oprocentowane depozyty”. Oscylator nie jest operacją wielokrotnego oprocentowania czeków, gdyż czeki są formą transferu płatności, a  oprocentowane mogą być tylko depozyty. Oscylator nie jest operacją wielokrotnego oprocentowania depozytów, gdyż depozyt może być oprocentowany w danym banku tylko jeden raz. Bank płaci odsetki od zdeponowanego kapitału jak został zaksięgowany po złożeniu czeku. Od tego momentu czek przestaje mieć wartość operacyjną, posiada jedynie wartość rozliczeniową. W początkowej wersji tak to rzeczywiście było, że te należne nam procenty naliczano. Po miesiącu trwania operacji z własnej woli zawarliśmy z bankami umowę, że nie płacą nam odsetek.

Więc na czym polegała korzyść, skoro zrezygnowaliście z odsetek?

Na tym, że mieliśmy natychmiastowy dostęp do płynnego kapitału.

Jak rozumiem, dostęp w postaci czeków, bo bank dopiero po miesiącu mógł wysłać gotówkę.

Tak, ale jeżeli ja dawałem komuś w rozliczeniu czek gwarantowany, to jest to równowartość gotówki i to w tym momencie, kiedy to komuś daję, a to że ktoś będzie czekał tydzień, dwa, czy miesiąc, to już nie ma żadnego znaczenia, bo dostał ode mnie dokument potwierdzający płatność, który stanowi rozliczenie transakcji.

Jednak według prokuratury to było wyłudzenie.

Która wersja? Pierwsza czy ostatnia?

Pierwsza.

Przez 23 lata pozostawałem pod zarzutem zagarnięcia mienia społecznego wielkiej wartości w wysokości 400 milionów złotych na szkodę „polskiego systemu bankowego” w oparciu o działania publicystycznie nazywane „oscylatorem”, oraz kreowanie „pustego pieniądza”. Po 23 latach sąd uznał, że nie można zagarnąć mienie państwowe, czy narazić na stratę system bankowy gdyż nie ma takiego podmiotu prawnego w polskim ustawodawstwie. Dlatego też oscylator nie mógł być przekrętem za pomocą którego Art-B rzekomo wyprowadziło 400 milionów złotych.

Według opinii biegłych, oscylator był korzystny dla spółki i systemu bankowego. Bowiem banki na nim zarobiły i to nie mało. Biegli wyliczyli, że na odsetkach z oscylatora Art-B zarobiła brutto 15,8 milionów złotych. Po zapłaceniu podatków 7 milionów złotych do Skarbu Państwa wyszło ok 8,9 miliona złotych zysku netto. Banki otrzymały dodatkowo od Art-B około 10.1 milionów złotych karnych odsetek za debety i 3,5 miliona złotych prowizji to jeszcze zyskały od NBP 13,7 milionów zł na czysto. Obroty z Oscylatora według biegłych, wynosiły 22 mld złotych. Zysk z oscylatora po opodatkowaniu 8,9 milionów złotych i 10.1 miliona złotych karnych odsetkach za debety zamknął się sumą ujemną -1,5 miliona zł , czyli 0.007% z obrotu. Tajemnica polegała na tym, że w okresie tzw “dni pocztowych” czyli wtedy kiedy pieniądze były w drodze między jednym bankiem a drugim NBP udzielał bezzwrotnego, nieoprocentowanego kredytu “technicznego” bankowi, który miał odebrać czek. Ten kranik z pieniędzmi bankowcy wypatrzyli znacznie wcześniej niż Art B zastosowała oscylator. Kiedy przychodziły kłopoty finansowe np. koniec roku i ministerstwo finansów via NBP domagało się od państwowych banków pieniędzy te przesyłały sobie nawzajem środki. Efekt był taki, że zarabiały na odsetkach, a ministerialnym urzędnikom pokazywały pustą kasę. Oscylator nie mógł spowodować więc “kreakcji pustego pieniądza”. Zresztą, to nie jest pojęcie bankowe, czy stricte prawne. Jest pojęcie stworzone przez prokuratora na użytek procesu.

Ostatnia wersja, czyli umorzenie?

Umorzenie było rezultatem stwierdzenia, że pierwotna wersja prokuratury nie jest zgodna z obowiązującym systemem prawnym. Prokuratura Okręgowa w Warszawie ostatecznie uznała tej treści zarzut za pozbawiony podstaw prawnych i po zmianie kwalifikacji prawomocnym postanowieniem z dn. 07.02.2014 r. w sprawie sygnatury akt VI Ds. 48/14 śledztwo zostało umorzone.

oscylator 500

Categories: Art-B

Tagged as:

1 reply »

Leave a Reply